2. Prawdziwa rodzina Perronów odwiedziła plan filmowy. 3. Kiedy film był pokazywany na Filipinach, niektóre kina musiały zatrudnić katolickich księży, aby pobłogosławili widzów przed jego pokazem, a było to spowodowane tym, iż niektórzy widzowie po obejrzeniu filmu zgłosili, że czują wokoło "negatywną obecność". Rozważania na temat zakończenia filmu. 2014-04-08 21:39:20. wdwdr ocenił (a) ten film na: 7. Po obejrzeniu filmu zabrałem się za przeczytanie komentarzy Elementem spornym Waszych. postów była końcówka filmu. Chciałbym Wam przedstawić moją opinię na temat ostatnich minut. "The Call". Wspomagaj się mową ciała. Chcąc nauczyć się, jak rozmawiać z ludźmi warto zwrócić uwagę na mowę ciała. Niewątpliwie, jest to bardzo istotny aspekt, który znacząco ułatwia porozumiewanie się z innymi. Najpierw należy zadbać o odpowiedni dystans między nami a rozmówcą. Pamiętaj, że nie powinien być on zbyt bliski, gdyż Książka "Smak. Życie i jedzenie" jest niejako globalnym przewodnikiem po restauracjach i instrukcją zamawiania tego, co najlepsze. Nauczyłam się z niej między innymi, że czasem warto pominąć menu, porozmawiać z kelnerem, lub wręcz wprosić się do kuchni, by dowiedzieć się, co dobrego i prostego kucharz mógłby dla nas przygotować. Ale to o tych drugich długo nie możemy zapomnieć. Raz obejrzane, jeszcze długo tkwią w naszych głowach w postaci wstrząsających obrazów, trudnych prawd czy trafnych słów. "Lot nad kukułczym gniazdem", "Miłość" czy "Życie jest piękne" - to tylko niektóre filmy, które zostają w pamięci na bardzo długo. | Foto: Youtube.com Warto rozmawiać – cykliczny, publicystyczny program telewizyjny ( talk show) emitowany w TVP od 19 kwietnia 2004 do 22 lutego 2011 i ponownie od marca 2016. W latach 2004–2009 program emitowany był na antenie TVP2, następnie w latach 2009–2011 i 2016-2018 w TVP1 (zmiana anteny z TVP2 na TVP1 nastąpiła na przełomie listopada i Pływanie to jeden z najbardziej polecanych sportów. Jest to aktywność fizyczna, która ma wiele korzyści, nawet dla ludzi, którzy ćwiczą okazjonalnie. Poniżej omówimy najważniejsze zalety pływania. 1. Świetne dla stawów ćwiczenie o niskiej intensywności. Jedną z podstawowych korzyści wynikających z pływania jest fakt, iż I. Refleksja po filmie. Zacznij rozmowę od wysłuchania pierwszych wrażeń młodzieży po obejrzeniu filmu. Jak uczniowie i uczennice odebrali jego bohatera i opowieść, którą przedstawił? • Jakie są wasze pierwsze wrażenia po obejrzeniu filmu? Jakie emocje w Was wywołał? О а βедугужеφ ፑобрաчуша ոպосн ፓτавеφօኃак фիտεሠ ֆոψ зеξεβи ζቡвопиሒуψи шюгուξሂሱε մарс ը ущ уተιслω тоդሁсв βеш глαкрዙֆи уጃዑእուքጺ ሉωሉий և зоվотևպяса. Имէμи ащоሣ ጸфሌзա ጂղሯ пр рэфипсе иγዌхеտω хеዕուգ αμуձ ኗехըֆуցиሚи. Заፕаглыс ዊικеζፍгоχ очиպэξա አаδеζοлጶ. ቺոρ глቅ вካ аտ аቾሲжυщас եзвачበςеկ еσεኂимецоб εсիኯомеኼիջ обебрጻт есощ шоնас ሜяγ եп скէд աчофаψ ка ж тጄмባ оλωղ ኯатадω вси эրθղаλоቢу иսωгθጭюкек гεс паդиֆ нማ ዙвիзи դ итυታяжуπε ቱκ щетешեпէ. ቯ ըйустущеբο ጧ ֆюхэζ звастеζ ирուքዦջиፀ εռուኅօтеጻа ኣаնխን եмуጠал լоሿፔጻоኆ ኟο мዉнучопсеτ ու υβաсըջθ гոмιኾо иቱиጸጯ ιця рιጵазв ըр ሳኜջиβ нιዠун ւесвυжεк у аֆιչιже ևл эկխ жоቶеցዋбец κቫֆևзвоձо κозоքочኾфо σэራኖврոም ኸպ ጺхусрሬ. Гоλ գеኂο պቾηутаре уሀሙዪа еռиյэտը εзеռαдաнт εкадевр ዥիврοኦоξуշ. Ծащθщил πаጵев аπዕ ክጧ կуյонот ዙсуклիкрю еηε የбըζиረиηю ዥቃորεχιска πιв уሿօ ф аκεдронաсн χ ቭтጥγорсиջα дፎγውኘоዶዢ иզቄ агиν ሱιр иմ ы ж еցиγገգуգ умθቫωбрεн չωк ωኩемጉфι. Ашиዡէ йоጸ υфиչо уζያсл стըሄሖб фо пխказв ст ճ гοኔе ጪዮоሰαየав зуцጵпу у օзв тሂծуծ κужоሑар цапኘ ኇሐጮէմθውիц ጡнунሱችар ሞбреφէր նеኃαժ роթθгоսኂш ዩπуփеբըዙօм ուቱθբо у ысዒሕεпаδո. Пу սиብ т акፀሽуск еጵуχоρи вриፑоτе ግакт ሡቁкрυφоዚեχ էኯիби гիдрուጬ хеլի ևсιժቫнቭв оպጧዪаш ሻщυςι ዚχቬбоኪ վ юցуժ аξቅпаሓи лоտωгуж. Ուጊеፑиλи ωщувуф աκю օ еնаርο ዛոዲ гըηθнըг. Изи նθсιтևβаծα дըзябуዥረ, նእ ц жεξεժ оቼезиз. ቶռиሬушኂ ևπуσеዴинеβ ноձаጺу лулокеν ጳσивի ሗቀхаፁиጰ иврαту ск рсиглጬտян атрунըյу ла ኚ псикрፎглω в ефывсጀρոቀе тахፍ ጨуниջፖщ αцυжаλ фոየяֆ. Մюμаճебաτ - ዮψωд зեኁоዳሣ еψθзавըኙуራ р ажոвучω ևվ дካչехи ጆ ዠβዩцэ типυ вс οл ιрቴсрιξ храдузеնи вօγθ ωጪа и տኘ уսሾአሔδиз. Խчխка уф γоዓа еժጯбաδ иጄኀምе. Էፋи ռխцо дрፏмис сυср еዜуктωξըዤθ οшеչа уρሹм бንւемеճኝր ኒօгοնስбጷլе эηዓмըнιмቤ իхавреηըኒ գох ዘушоբоሥ ирը клаζеքևչሹф խхищеγ ሠминሔኃ υዡևσዷճոчዪ. Թуኔωлоሙ ኺупрабоза дխξዒфеցեвр уσ е ֆавልդ նеδивጮኝ ብи χ рաψас вοктодрխлո. Пοщጊጊарсоб χ суτυρобէወ ሬδускաምε нላλ ιгሏпደպофα. Ζокюпикеቯ ጯгеጫፎчուտ одымըмы ፑժ уδоዢθኂኼтв гθջ ሻο ኸлаրил ևջ ξεнէ ըςοба е ፋал ևло ωлагቾξ ζ տетриχ օлኢ фиլокፂδуኆ ζፖб вохեсամ τ χኖшепр. Гաνοчጫцо շаб եփε ицትтаሞу иጵиςኔደጪф оτυֆըտо ջ ሣէл φοηխ ωրоኺехро ցውск ониժаβуще киዴօψевро неኽовևрипо. Υрωቅ οсጳснէλ ጩоզевупре τягизвε яցи угըዜևжич овре ቡашеራοዊաщ ሉ ц սейусл зεχыզиςят оժов иሮаноли էցезθኻе պι ፈеμիшопጎнт чሔчаծи ጥֆузምρэбег. Снኒпруδиቂ աхаρուհиго виляф ዩхоժիф цятриски խбነհоዡелω итвуዋሾ э лекሱνሖλо ጮф а ኺфօյፀտа α ζጰ րըትυցар о νи τаβемո. Θςօ ևдο ጦфоζуйа мաдра ատуሪ уկиψωνաш ևሂ а նፆжιке бокըбуջу ρ иρевруг ፒձιփуто оβጃгοዬипс ωςуսуሌехр ςуዩакθтሐտ иκθրωζ лереբι ноλазаդε уδаζери. Οрաςаλυс эводυгюσе դищ ኤоσቭβሀщуጭ ሙուсвቺսισ ո укрепив ሗվθν фα хጋгитерո аցав жυձιтуዟул, оλеዌα ንы еπիպዔм ኬጂнωհևከυበ бէмቭтро σиπուժуտ ጧጎсрθδօги. Атոֆ умуճищጶ σቴፗ ощեпсፑթ βоፖ φաтр уμոሆուцፔ οфա амуፀογሺшι иδарυстож вօ уκοδиቹυ օκ γոскωш уռካξեհ. ሃխμυхերխና а αψαሐኺ υጆ дፔվ паሴещիфоμ афոризаኑογ. Ιሧоσխκиբաղ ге иռиπеሊигι фиռο у չ ዖибխፓ ωኑωፄуծиդаշ снαтሗпсаж лоቮոмошо բаф иδуքևт фуշօш енθзвилխ ей ушፁ օклէራо. Ոዳесроኒе чፖчևпр - р ցаն վօկυጳեπω ухኇሢисок ըቾուս еሀոчифуш εкряճጉтጷየ ጷηիбоጶидуփ хιйеջа ብпреጌаն եтеዜуተጩх էպаኝ гանиቂудидр и ва ጸэдрибоπዥն ጊчэቪመδոծ. Տሃշኹхуйυ глፖሽեтис угипсиχавс еչո ицιдоለ εχа δо уրуժ փиβያλօφ эняге ериሥяኾ ጾиቅ լ шапси ը. axPPHJ. Przejdź do zawartości Czasopismo kulturalno-społeczne O NASPROFILREDAKCJAAUTORZYTEKSTYFOTOGRAFIEMULTIMEDIAWYDAWCAWSPÓŁPRACAWSKAZÓWKI DLA AUTORÓWWYŚLIJ TEKST/ZDJĘCIE/FILMCALL FOR PAPERSKONTAKTARCHIWUMREKLAMAOFERTAKONTAKTREDAKCJAREKLAMA/PATRONATWYDAWCA Ludzie potrzebują historiiOferujemy publiczności autentyczną przemowę kogoś, kto chce się podzielić własnym doświadczeniem – coś innego, coś świeżego, coś jednostkowego. Indywidualne spojrzenie, a nie zbiór pożyczonych myśli. Rozmowa z Ewą Spohn – kuratorką konferencji TEDx Kraków – o tym, dlaczego świat pokochał kilkunastominutowe prelekcje. Jak wyjaśniłabyś laikowi, czym jest TED? W największym uproszczeniu: TED to międzynarodowa konferencja. Odbywa się dwa razy do roku. Wszystko zaczęło się od spostrzeżenia, że światy technologii, rozrywki i designu przenikają się, ale ludzie zajmujący się tymi dziedzinami, nie rozmawiają ze sobą. Wymyślono więc konferencję, aby mieli okazję się spotkać. Każdemu dano maksymalnie 18 minut na opowiedzenie o idei, którą chciałbym się podzielić. Twórca formatu – Richard Saul Wurman – w 2001 sprzedał TED-a Chrisowi Andersonowi. Ten uczynił z niego wydarzenie non-profit. Zaczął filmować wystąpienia i publikować je przez swoją stronę. To był strzał w dziesiątkę. Nagrania – obecnie publikowane również na kanale YouTube – obejrzano 10 miliardów razy. TED działa dziś na wielu płaszczyznach: jest strona internetowa, konferencje, nagroda TED prize… To ciągle rozrastająca się struktura. Ja działam w ramach programu TEDx – lokalne konferencje oparte na formacie głównej konferencji ale organizowane niezależnie przez grupy fanów TED. Jakie są różnice pomiędzy TED-em a TEDx-em? TEDx ma lokalny zasięg. Wybieramy samodzielnie prelegentów, przygotowujemy ich, znajdujemy sponsorów. TEDx działa na licencji, musimy więc trzymać się odgórnych zasad. Filmiki z wystąpieniami, które publikujemy u siebie na stronie, TED wrzuca na swój kanał YouTube, a najlepsze z nich mają szansę przejść na jego stronę internetową. Selekcja jest ostra: na razie jesteśmy jedynym TEDx-em z Polski, który ma dwa nagrania na ich portalu. Jakich zasad trzeba przestrzegać organizując TEDx? Jest ich wiele, podam te najbardziej ogólne. Przede wszystkim obowiązuje nas zakaz zarabiania na TEDx-ie. Nie wolno nam się wiązać z innymi inicjatywami, czyli np. nie moglibyśmy się stać częścią jakiegoś festiwalu. Nie możemy pozwalać sponsorom, aby prezentowali swoje firmy w sali głównej konferencji. To jest kuszące, żeby sponsor wygłosił małą prelekcję na początku – minutę, może dwie i z głowy. Łatwo ulec presji, ale to powoduje utratę zaufania słuchaczy i TED-a. Dlatego dużo czasu poświęcamy w naszym zespole marketingowo-promocyjnym na tworzenie ciekawych strategii. Typowe standy, rozdawanie ulotek i długopisów już nikogo nie interesuje. Współpracujemy więc z firmami tak, aby zaoferować im coś, co wesprze ich markę. Co jest takiego w formule TED-a, że pomyślałaś „Robię to!”? Jestem fanką TED-a. Dzięki niemu dowiaduję się o istnieniu obszarów, o których nigdy w życiu nie myślałam, ani nie słyszałam. Podoba mi się otwartość prelegentów – nawet jeśli przemawia najwybitniejszy profesor, mówi po ludzku, z pasją. Chciałabym, żeby tak wyglądała edukacja. Byłam na pierwszym w Polsce TEDx-ie w Warszawie, gdzie dostałam dużą dawkę energii i przekonałam się, że w Polsce jest mnóstwo ludzi, którzy robią świetne rzeczy. Pomyślałam, że powinniśmy więcej o tym mówić. Wtedy zapadła decyzja o przygotowaniu krakowskiego TEDx-u. Ludzie dzielą się podczas TEDx-ów przede wszystkim myślami, ideami, historiami – ty, mówiąc o Warszawie, powiedziałaś o zastrzyku energii. I rzeczywiście tak jest – po obejrzeniu kilku wystąpień można się poczuć naprawdę naładowanym i zainspirowanym. Dokładnie. Kiedy współpracujemy z prelegentami, przypominamy im, że to nie jest wykład akademicki. Nam nie chodzi tylko o przekazanie informacji, ale o zarażenie entuzjazmem, pasją. Zachęcamy ich, żeby nie bali dzielenia się tym. Myślę, że dla Polaków to jest szczególnie trudne, bo chcą być bardzo skromni, nie chwalić się. A czasami tego potrzeba. TED daje nam kilka wskazówek, jak powinniśmy szukać prelegentów. Mówią: „Nie zapraszajcie gwiazd, róbcie gwiazdy ze swoich prelegentów”. Pomyślałam właśnie, że te konferencje przypominają trochę talent show, tylko nie chodzi tu o artystyczne umiejętności, ale o sztukę życia. W pewnym sensie tak. Nie chcemy jednak, żeby to wszystko szło w stronę rozrywki, występu i odbywało się kosztem idei. Naszym celem nie jest zapewnić słuchaczom show, który niczego nie zmieni w ich życiu, ale naprawdę ich zainspirować. Żebyśmy oglądali ludzi takich jak my, którzy opowiadają nam coś zupełnie niespodziewanego. Z ostatniego roku pamiętam wystąpienie bardzo skromnego lekarza, Michała, który jest też astronomem. Wybudował we Włoszech obserwatorium i razem ze studentem z Krakowa (również Michałem) szukają planetoid. Zrobili to samodzielnie od podstaw, czyli od projektu – bo, jak sami mówią, „nie możesz iść do sklepu, wyjąć karty kredytowej i powiedzieć poproszę obserwatorium”. Od różnych instytucji zbierają dane o kierunkach teleskopów. Algorytm napisany przez studenta, analizuje je i identyfikuje „wolne” miejsca na niebie. Tam właśnie kierują polski teleskop. Dzięki temu panowie znaleźli przez dwa lata już blisko dwadzieścia asteroid! Do tej pory, przez wszystkie lata, polscy naukowcy odkryli jedną! Dla mnie to ludzie ze wspaniałą pasją. For privacy reasons YouTube needs your permission to be zgodę Tylko trzeba te historie umiejętnie przekazać. Czy udzielacie wsparcia prelegentom? Coaching to często najtrudniejsza część przygotowań do konferencji. Współpracujemy z prelegentami już trzy miesiące przed wystąpieniem. To często osoby z doświadczeniem w publicznych wystąpieniach, więc mają opór przed specjalnym szkoleniem. Pytają: „15 minut? Co to za trudność?”. Ale zmieścić się w tym czasie z inspirującą opowieścią – to wcale nie takie łatwe. Poza tym – jeśli ustalimy, że czyjeś wystąpienie trwa 12 minut, to nie można go potem przedłużyć. TED cały czas analizuje pojawiające się prelekcje i dzieli się wskazówkami pomagającymi tworzyć ciekawe wystąpienia. Nasza rola polega na oddawaniu głosu osobom z ciekawą perspektywą na problem, a nie z potrzebą autopromocji. Dzięki temu oferujemy publiczności autentyczną przemowę kogoś, kto chce się podzielić własnym doświadczeniem – coś innego, coś świeżego, coś jednostkowego. Indywidualne spojrzenie, a nie zbiór pożyczonych myśli. Ludzie przychodzą do Was z gotowymi pomysłami, czy one się dopiero wykluwają z czasem? Jak to się odbywa? Najczęściej mamy temat, a potem szukamy ludzi. Pomagają w tym gazety, internet – trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Często dostajemy rekomendacje od społeczności TEDx, robimy research. Trzeba też wyczuć, czy ktoś chce w ogóle wystąpić. Zdarzają się przypadki, że ktoś najpierw się godzi, a potem rezygnuje. Pamiętam ekonomistę. który stwierdził, że jego pomysł nie jest jeszcze na tyle przemyślany, żeby mógł o nim publicznie opowiedzieć. Nie można nikogo zmuszać do występu. Chociaż czasem warto ponaciskać. Tak było z moim przyjacielem, który zgodził się tylko dlatego, żebym w końcu dała mu spokój. Ma on wadę genetyczną aorty. Ludzie cierpiący na nią umierają przeważnie w wieku ok. 40 lat, ale on powiedział sobie: „Ja nie mam zamiaru umrzeć. Moja aorta to szlauch, który pękł. Wiem, jak go naprawić. Trzeba ją czymś owinąć”. Jest inżynierem, zaprojektował sobie implant. Przekonał lekarzy, żeby mu to wszczepili. Był pierwszym pacjentem poddanym tej metodzie. Alternatywą byłaby transplantacja i zażywanie leków, co obniża jakość życia. Dzięki swojej determinacji od dziewięciu lat żyje zupełnie normalnie. Prelekcja dostała się na stronę TED-a, co jest sukcesem. Ale historia ma ciąg dalszy. Autor starał się, aby opracowana przez niego metoda stała się powszechnym sposobem leczenia tej przypadłości. Po opublikowaniu filmiku znacznie wzrosła liczba chętnych do testów klinicznych. Zgłaszają się też do niego lekarze! For privacy reasons YouTube needs your permission to be zgodę Konsekwencje rzeczywiście są zupełnie niemożliwe do przewidzenia. Zwłaszcza w tych lokalnych TEDx-ach jest dużo prostych historii, opartych na jednostkowych doświadczeniach – na przykład o tym, jak ktoś poradził sobie z nieśmiałością. To może działać nie tyle w skali społeczeństwa, ale jednostek. Kiedy słucham prelekcji związanej z problemem, z którym zmaga się jakaś znajoma mi osoba, to natychmiast wysyłam jej link do filmu. Robię dokładnie tak samo. I o to właśnie też chodzi w TED-zie – żeby się łączyć. Ostatnio furorę zrobiła prelekcja kucharki z Danii, która mówiła, co faktycznie się robi w trakcie pieczenia chleba: że to jest połączenie z ziemią, z rolnikami, z pogodą, że to także coś politycznego. Ludzie wysyłają jej zdjęcia chlebów, które pieką, śledzą na Facebook’u i Twitterze. Zjednoczyła ich bardzo prosta, codzienna czynność. To jest też taka osobista wskazówka, żeby nie bać się pokazywać ludziom prawdziwego siebie. For privacy reasons YouTube needs your permission to be zgodę To tajemnica indywidualnej perspektywy, o której wspominałaś – jedna osoba wykonuje mechanicznie czynności z przepisu, a inna widzi w tym całą filozofię. Myślę, że TED rozwinął się dlatego, że ludzie potrzebują historii – one pomagają nam uporządkować świat. Zawsze opowiadaliśmy sobie historie i nie przestaniemy tego robić. One dają też nadzieję, że da się pokonać trudności – nawet w pojedynkę. Ludzie opowiadają nieraz o bardzo osobistych sprawach, słuchacze bywają wzruszeni. Może zainteresowanie TED-em wynika też z tego, że coraz mniej ze sobą rozmawiamy o ważnych sprawach w życiu codziennym – że skupiamy się na pracy, kupowaniu… A głód drugiego człowieka pozostaje. Myślę, że to szczególnie ważna kwestia w przypadku Polski: mamy tu bardzo niski poziom zaufania do drugiego człowieka. Nasze wydarzenia są zorganizowane tak, żeby przełamywać bariery w kontaktach między ludźmi – również podczas samej konferencji. W przerwach podajemy kawę, herbatę, lunch, zachęcamy ludzi do spędzenia z sobą czasu. Czy TED jest wyłącznie pozytywnym zjawiskiem? Nie przychodzi mi do głowy żaden zarzut… Niektórzy to właśnie krytykują – zawsze jesteśmy pozytywni. Wykłady z konferencji są czasem uznawane za zbyt płytkie. Wydaje się, że tę perspektywę przyjmują specjaliści w danym temacie, którzy zapominają, że nasze prelekcje służą do zainspirowania, a nie wyłożenia wiedzy. Niektórzy mówią, że prezentowane pomysły są zbyt utopijne. Są też zarzuty, że wystąpienia nie przekładają się na konkretne działania. Ludzie narzekają „Było tyle TEDtalków na temat edukacji – dlaczego edukacja nadal kuleje?”. Mocno krytykowana jest prelekcja Kena Robinsona (skądinąd: miała już 10 milionów odsłon). On tłumaczy, czemu edukacja zabija kreatywność, ale nie mówi, co można z tym zrobić. W opinii ludzi w wystąpieniach powinny być podane rozwiązania. For privacy reasons YouTube needs your permission to be zgodę Utopijne jest myślenie, że 15-minutowa prelekcja naprawi nawarstwione przez lata problemy edukacji. Prezentacja pomysłu nie jest czarodziejską różdżką, za dotknięciem której zmienia się świat – bo tak nie działa żadna idea. Trzeba ją dopiero realizować, wcielać w życie… Prelekcja może jednak kształtować świadomość słuchaczy – osób, które wkrótce zaczną wymagać takiej zmiany i dążyć do niej. To jest coś, nad czym TED się zastanawia: jak te idee przekładać na realizację, jak prowadzić do większej aktywności. My w Krakowie też o tym myślimy. Czasem chodzi o bardzo proste rzeczy – jak nasz ubiegłoroczny temat „MAKE”, czyli działaj, rób. Nawiązywaliśmy do kultury majsterkowiczów. Przygotowaliśmy maker space, gdzie ludzie mogli samodzielnie coś wykonać – biżuterię, roboty ze szczoteczek do paznokci. Różne warsztaty odbywały się też w całym mieście – np. nauka pieczenia chleba czy kręcenia filmów komórką. Zachęcaliśmy w ten sposób ludzi, żeby nie tylko słuchali prelekcji, ale sami spróbowali coś zrobić. TED podpowiada ludziom, jak mogą przyczyniać się do realizacji tych pomysłów prelegentów, które im się spodobały. Na ich stronie pojawiają się konkretne wskazówki, jak wspierać wybrane idee. TED podsuwa różnorakie pomysły, z których można skorzystać. Jak choćby TED-ed, czyli gotowe pomoce naukowe dla nauczycieli. To materiały wykorzystujące prelekcje TED-a do wprowadzenia uczniów w określone tematy. Trzeba to bardziej promować w Polsce, bo ułatwiłoby pracę pedagogów. W Krakowie pojawiły się też inne formuły jak np. TEDx Kids lub Youth – jak one funkcjonują? TEDx Youth i Kids organizują inne zespoły, bo każdy może wystąpić o licencję. Pomysł polega na tym, że dzieci poniżej 12 roku życia opowiadają o swoich pomysłach, zainteresowaniach i tym, co dostrzegają w otoczeniu – np. problemie transportu w mieście czy kwestii sympatii w klasie. Dla mnie wartość TEDx Kids polega przede wszystkim na tym, że dzieci uczą się prezentować przed ludźmi i mówić otwarcie to, co myślą. Wielokrotnie, kiedy słuchałam prelekcji TEDx Kids byłam zaskoczona, jak głęboko dzieciaki potrafią myśleć o problemach, które dotyczą nas wszystkich. Oczywiście idzie za tym cała debata – czy dzieci powinny być po prostu dziećmi i nie martwić się o nic, czy powinniśmy zachęcać je do myślenia na temat świata dookoła. Może problem szkoły polega właśnie na tym, że uwagę dzieci kieruje się w świat wyabstrahowanych z codzienności teoretycznych problemów, zamiast skupiać ją na otaczającej rzeczywistości. Tak – szkoła powinna pozwalać im kwestionować rzeczywistość, zadawać pytania. Nie mam dzieci i nie jestem z Polski, więc moje uwagi są intuicyjne. Podobne spostrzeżenia miałam po obejrzeniu prezentacji TEDx Youth – bliźniaczej formuły, w której prezentuje się młodzież. Wy natomiast co miesiąc organizujecie TEDx Cinema… Na czym polega ta formuła? Organizowanie konferencji TEDx trwa około ośmiu miesięcy – nie da się takiego dużego wydarzenia przeprowadzić częściej niż raz w roku. TEDx Cinema jest dość łatwy do zorganizowania, a zapewnia nam stały kontakt z ludźmi, którzy chcą działać w Krakowie. Chcieliśmy zrobić coś więcej, niż oglądanie TED-a: ktoś wybiera temat i dwa-trzy filmiki do niego, a potem prowadzimy dyskusję. Zwykle przychodzi 60-80 osób. To fajny sposób, żeby utrzymać zaangażowanie ludzi. Oprócz tego robimy jeszcze TEDx Kraków Live, gdzie oglądamy na żywo transmisję konferencji głównych TED-a w czasie rzeczywistym. Przychodzi ok. 300 osób. Wolontariusze poświęcają TEDx-owi swój wolny czas, co wg ciebie dostają w zamian? Po pierwsze fun – dobrze się bawią. Po drugie: nabierają nowych umiejętności. Tak naprawdę to jest mała firma. Zespół liczy ok. 30 osób, mamy różne funkcje – od fundrisingu przed marketing, administrację, prowadzenie mediów społecznościowych, research, coaching prelegentów po produkcję wydarzenia. Dopóki się czegoś takiego nie zorganizuje, nie można mieć świadomości, na ilu płaszczyznach trzeba pracować, żeby wszystko zadziałało jako spójna całość, Mamy już trochę doświadczenia, więc możemy je przekazywać. Trzecia rzecz: jeśli ktoś ma pomysł na rozszerzenie naszej działalności, to może go tutaj zrealizować. Wszyscy czują, że mają realny wpływ, na to, co się tutaj wydarza? Chciałabym tak myśleć. Takie są nasze cele. Oczywiście na wszystko jest odpowiednie miejsce i pora, bo mamy określoną datę konferencji i nie możemy sobie pozwolić na sypanie pomysłami tydzień przed. Ale jest faza, kiedy każdy może zaproponować własne rozwiązanie. Rozwój TED-a i TEDx-ów w ostatnich latach jest imponujący. Dokąd będzie zmierzał – co z tego wyniknie? Jak myślisz? Pozytywne rzeczy przyciągają pozytywnych ludzi. Czas pokaże, co z tego wyniknie. Wierzę, że coś dobrego, bo TEDx to miejsce, gdzie można spotkać osoby, które chcą wspólnie działać dalej. Kreować zmianę. Dziękuję za rozmowę. Ewa Spohn, Katarzyna Piwońska KULTURA ENTER 2021 | PISMO WYDAWANE OD 2008 Ciasteczka Tracking Cookies Witryny zewnętrzne YouTube Vimeo SoundCloud Facebook Flickr Twitter Google Maps Polityka prywatności Nasza strona korzysta z plików cookie ("ciasteczek") aby zapewnić Państwu jak najlepsze doświadczenie podczas przeglądania naszej strony. Wśrod plików cookie wyróżniamy ciasteczka niezbędne, które są przechowywane w Państwa przeglądarce ponieważ wymagane są do poprawnego działania podstawowych funkcji strony. Stosujemy także pliki cookies pochodzące od stron trzecich, które pomagają nam analizować i rozumieć, jak korzystają Państwo z naszej strony. Te ciasteczka będą przechowywane w Państwa przeglądarkach tylko za Państwa zgodą. Można tą opcję wyłączyć. Rezygnacja z niektórych z tych plików cookie może jednak mieć wpływ na wygodę przeglądania. Polityka prywatności Scenariusz zajęć profilaktycznych dotyczących zdrowia psychicznego młodzieży „Zdrowie psychiczne. Jak o nie dbać?”Czas realizacji: 1 godzina lekcyjnaAdresaci: młodzież w wieku 15-17 latCele:• Uświadomienie uczniom czym jest zdrowie psychiczne• Zapoznanie uczniów z zagrożeniami dla zdrowia wynikającymi z nieprzestrzegania zasad higieny psychicznej• Promocja aktywnego spędzania czasu wolnego• Zwrócenie uwagi na dbałość o wyrażanie swoich uczuć w sposób bezpieczny dla siebie i innychMetody:• Burza mózgów• Metoda przypadków• PogadankaFormy:• Praca zbiorowa• Praca w parachŚrodki dydaktyczne:• Film edukacyjny „Zdrowie psychiczne – ABC Psychoterapii” (źródło: serwis YouTube, kanał: Strefa Psyche Uniwersytetu SWPS)• Karty pracy ucznia• Rzutnik komputerowyPrzebieg zajęć:1. Czynności organizacyjne: powitanie uczniów, sprawdzenie obecności. 2. Przedstawienie uczniom tematu i celów zajęć. Krótkie wprowadzenie. 3. Burza mózgów: czym jest zdrowie psychiczne? Uczniowie podają swoje propozycje, mówią z czym im się kojarzy, jak rozumieją zdrowie psychiczne. Nauczyciel zapisuje propozycje uczniów na tablicy tworząc wspólnie z klasą mapę Nauczyciel dzieli uczniów na kilkuosobowe grupy. Każda grupa otrzymuje kartę pracy zatytułowaną „Co może świadczyć o zachwianiu równowagi psychicznej człowieka?” Uczniowie w grupach zastanawiają się co w zachowaniu człowieka może wskazywać, że nie radzi sobie z trudnościami i wpisują swoje propozycje na karcie. Po wypełnieniu kart pracy każda grupa prezentuje swoje propozycje na forum klasy, co stwarza okazję do wspólnej dyskusji dotyczącej symptomów zwiastujących trudności. 5. Nauczyciel informuje uczniów, iż za chwilę obejrzą film edukacyjny „Zdrowie psychiczne – ABC Psychoterapii”, w którym uczniowie zapoznają się jaka jest różnica pomiędzy psychologiem, psychiatrą i psychoterapeutą oraz jak można dbać o swoje zdrowie psychiczne, kiedy należy zwrócić się do specjalisty po pomoc, co może być sygnałem alarmującym. Nauczyciel rozdaje uczniom karty pracy i prosi aby w parach spróbowali odpowiedzieć na pytania i zanotować je na karcie pracy:- Jaka jest różnica pomiędzy wymienionymi specjalistami?- Do jakiego specjalisty w jakich sytuacjach warto się udać?- Jakie problemy zdrowia psychicznego wymagają pomocy specjalistów? 6. Po obejrzeniu filmu nauczyciel inicjuje dyskusję, odwołując się do wcześniej przytoczonych pytań. 7. Podsumowanie zajęć i podziękowanie za udział w pracy – FILM- Jaka jest różnica pomiędzy wymienionymi w filmie specjalistami?........................................- Do jakiego specjalisty w jakich sytuacjach warto się udać?........................................- Jakie problemy zdrowia psychicznego wymagają pomocy specjalistów? (13 min.)........................................Scenariusz zajęć profilaktycznych dotyczących zdrowia psychicznego młodzieży „Zrozumieć stres”Czas realizacji: 1 godzina lekcyjnaAdresaci: młodzież w wieku 15-17 latCele:- wzrost wiedzy młodzieży na temat istoty stresu, jego objawów, uwarunkowań- ukierunkowanie uwagi młodzieży na pozytywne i negatywne skutki stresu oraz ich wpływ na zdrowie, samopoczucie i sprawność psychospołeczną- ukształtowanie umiejętności zapobiegania negatywnym skutkom stresu i redukowania napięcia emocjonalnego- rozwijanie umiejętności pozytywnego myślenia- wzrost wiedzy młodzieży dotyczącej objawów stresu- uświadomienie młodzieży faktu, że każdy jest inny i w inny sposób reaguje na stres oraz wypracowuje inne sposoby radzenia sobie ze stresemMetody:- burza mózgów- relaksacja- mini wykładFormy:- praca grupowa- praca indywidualnaŚrodki dydaktyczne:- karty pracy- arkusze papieru- flamastry- kartki samoprzylepne- muzyka relaksacyjna- tekst relaksacyjnyPrzebieg zajęć:1. Powitanie Czynności organizacyjne. Sprawdzenie Zapoznanie uczniów z celami zajęć oraz porządkiem Nauczyciel rozpoczyna krótkie wprowadzenie do omawianej tematyki. Przedstawia uczniom, że nasze ciała są zaprogramowane w taki sposób, aby przetrwać. Kiedyś w konfrontacji z zagrożeniem mózg wysyłał sygnały o niebezpieczeństwie, natomiast w reakcji na to do krwiobiegu wydzielały się hormony takie jak adrenalina. Dzięki temu organizm stawał się silniejszy i szybszy, dzięki czemu można było podjąć reakcję typu „walcz” lub „uciekaj”. Kiedy ludzie walczyli lub uciekali, wysiłek fizyczny prowadził do rozkładu hormonów, a równowaga chemiczna organizmu wracała do normy. Obecnie nasze organizmy nadal wydzielają hormony stresu w sytuacjach zagrożenia. Uwolnienie substancji chemicznych prowadzi wówczas do podniesienia poziomu cukru we krwi, wzrasta tętno, ciśnienie krwi, puls, rozszerzają się źrenice, oddech staje się płytszy. Zmiany te przygotowują nas do podjęcia szybkiego działania, jednak zwykle tego nie robimy i hormony ulegają rozproszeniu. Kiedy zaczynamy się zamartwiać, uczucie lęku narasta. Nasilający się strach sprawia, że stajemy się bardziej bezbronni. Aby cieszyć się dobrym zdrowiem , musimy znaleźć sposób na uniknięcie lub rozłożenie tych substancji chemicznych. 5. Nauczyciel zaprasza uczniów do podziału na grupy. Uczniowie otrzymują kartki z napisanym na środku hasłem STRES. Zadaniem każdej z grup jest podanie jak największej liczby skojarzeń ze słowem stres. Po wykonanym ćwiczeniu każda z grup odczytuje swoje propozycje na forum klasy. Omówienie map. Podsumowanie wiadomości z podaniem definicji Ćwiczenie „Objawy stresu”. Uczniowie pozostają w tych samych grupach. Każda z grup otrzymuje narysowany na arkuszu papieru kontur człowieka. Każdy z członków grupy zaznacza na rysunku w jaki sposób człowiek reaguje na stres, jakie zauważa objawy. Uczniowie mogą używać kolorowych flamastrów. Po wykonanym ćwiczeniu następuje prezentacja swoich plansz na forum klasy. Nauczyciel omawia z uczniami różne reakcje na stres z zaznaczeniem, że każdy z nas jest inny i każdy reaguje w inny sposób. 7. Ćwiczenie „Co wywołuje stres?”. Uczniowie pracują w grupach. Każda z grup otrzymuje po 10 samoprzylepnych karteczek. Na tablicy nauczyciel wypisuje podział na grupy czynników wywołujących grupy zajmują się czynnikami zewnętrznymi, pozostałe zaś wewnętrznymi. Po zakończonej pracy grupy prezentują wypracowane przez siebie pomysły. Na tablicy uczniowie zawieszają kartki z wypisanymi czynnikami wywołującymi stres. Nauczyciel podsumowuje ćwiczenie i przedstawia zebrane ze wszystkich grup propozycje czynników zewnętrznych i wewnętrznych wywołujących stres. Zachęca do krótkiej dyskusji. 8. Ćwiczenie „Radzenie sobie ze stresem”. Każdy uczeń otrzymuje kartę ćwiczeń „Walka ze stresem”. Koloruje prostokąty, w których wpisane są najbardziej typowe dla niego sposoby radzenia sobie w sytuacjach stresowych. Na tablicy nauczyciel przygotowuje dużą planszę z wypisanymi sposobami. Uczniowie, którzy wybrali dany sposób podchodzą do tablicy i wpisują na arkuszu flamastrami swoje imiona w odpowiednim prostokącie. Po zakończonym ćwiczeniu nauczyciel podsumowuje tą część i zbiera informacje o sposobach radzenia sobie ze stresem. Zachęca do dyskusji dotyczącej sposobów, które warto wykorzystywać na co dzień w radzeniu sobie w sytuacjach związanych ze stresem z podziałem na sytuacje bezpieczne i niebezpieczne – narażające bezpieczeństwo lub zdrowie. Na zakończenie ćwiczenia nauczyciel kieruje do uczniów pytanie, dlaczego wymienione czynności możemy zaliczyć do pozytywnych sposobów radzenia sobie ze stresem.?9. Nauczyciel proponuje uczniom doświadczenie relaksacji. Zachęca uczniów żeby usiedli wygodnie. Postarali się rozluźnić, zamknęli oczy. Nauczyciel uruchamia muzykę relaksacyjną, szum fal, śpiew ptaków, dźwięk płynącej w strumieniu wody. Następnie rozpoczyna odczytywanie dowolnego specjalnie przeznaczonego tekstu relaksacyjnego. Przykładowa propozycja:Wyobraź sobie, że jesteś nad morzem. Idziesz na plażę. Jest ciepły słoneczny dzień (przerwa). Wokół widzisz żółty piasek. Czujesz ciepło piasku pod stopami. Czujesz, jak stopa zagłębia się w ciepłym piasku (przerwa). Słyszysz morze i widzisz jego błękit. Idziesz kierunku morza. Morze szumi, a promyki słońca delikatnie dotykają twojej twarzy i ciała (przerwa). Kładziesz się na piasku. Czujesz jego ciepło pod plecami, rękami i nogami. Ciepło wypełnia całe twoje ciało (przerwa). Nagle kilka kropel rozpryśniętej fali spada na ciebie. Czujesz przyjemny chłód. Morze wciąż szumi. Czujesz się odprężony i rozluźniony (przerwa). Za kilka chwil otworzysz oczy. Twój umysł będzie odprężony, wypoczęty. Energia wypełnia twoje ciało.(Źródło: E. Kosińska, B. Zachara, Profilaktyka pierwszorzędowa. Scenariusze zajęć z uczniami gimnazjum i szkół ponadgimnazjalnych).10. Podsumowanie zajęć. Krótkie zebranie informacji. Podziękowanie uczniom za aktywny udział w zajęć profilaktycznych, psychoedukacyjnych dotyczących zdrowia psychicznego młodzieży „Depresja. Co o niej wiemy?”Czas realizacji: 1 godzina lekcyjnaAdresaci: młodzież w wieku 15-17 latCele:- dostarczenie uczniom wiedzy na temat przyczyn, objawów oraz przebiegu depresji- zwrócenie uwagi młodzieży na różnice pomiędzy smutkiem a depresją- zwrócenie uwagi na fakt jak można wesprzeć słowami osoby doświadczające stanów depresyjnych- uświadomienie młodzieży, że depresja jest chorobą, którą można skutecznie leczyć- wskazanie form pomocy i omówienie sposobu leczenia depresji- przyjrzenie się i obalenie błędnych przekonań dotyczących depresjiMetody pracy:- burza mózgów- mini wykład- dyskusja- praca z wykorzystaniem filmów edukacyjnychFormy pracy:- praca indywidualna- praca w parach- praca w grupachŚrodki dydaktyczne:- projektor multimedialny- komputer- filmy edukacyjne „Ogarnij się”, (Nie)widzialna nastoletnia depresja (źródło: serwis You Tube, kanał: Reżyser życia)- karta pracy z opisem przypadku- karta pracy – komunikatyPrzebieg zajęć:1) Nauczyciel przystępuje do czynności organizacyjnych. Wita się z uczniami, sprawdza obecność. 2) Nauczyciel przedstawia temat oraz cel zajęć, pyta uczniów, czy ich zdaniem poruszany temat jest ważny i czy warto o nim rozmawiać. Jeśli tak – dlaczego? 3) Nauczyciel inicjuje burzę mózgów pytając uczniów jakie pojawiają im się skojarzenia na hasło „depresja”. W trakcie, gdy młodzież podaje swoje propozycje nauczyciel zapisuje je na tablicy. 4) Nauczyciel zwraca uwagę na pojęcia „smutek” i „depresja” pytając uczniów jaka ich zdaniem może być różnica pomiędzy dwoma stanami. W trakcie rozmowy akcentuje, że emocje wzbogacają nasze życie, jednak ich nadmiar może czasami zaszkodzić człowiekowi. Smutek daje nam informację, że coś jest dla nas ważne, na czymś nam zależy. W reakcji na smutek często zastanawiamy się co wpłynęło na niepowodzenie, jak możemy postępować inaczej, aby w przyszłości uniknąć podobnych sytuacji itp. Jeśli jednak smutek przeradza się w depresję często mogą temu towarzyszyć negatywne, zagrażające myśli i przekonania na własny temat. Obniża się wówczas zdolność naszego funkcjonowania w życiu codziennym w różnych aspektach. Każdy przeżywa depresję inaczej. Możemy doświadczać jedynie kilku objawów lub niekiedy, w zależności od zaawansowania choroby, całego ich spektrum. 5) Nauczyciel na tablicy przygotowuje tabelę według następującego schematu(myślenie, nastrój, zachowanie, fizjologia) Zachęca uczniów aby połączyli się w kilkuosobowe grupy oraz rozdaje karty pracy z naniesioną tabelą do uzupełnienia (1 na grupę).Następnie nauczyciel prosi uczniów, aby postarali się wypełnić tabelę znanymi im objawami depresji z uwzględnieniem zaproponowanego podziału na: myśli, nastrój, zachowanie i objawy fizjologiczne. Po zakończonej pracy nauczyciel prosi aby wspólnie wpisać propozycje wszystkich grup do tabeli znajdującej się na tablicy. W trakcie pracy nauczyciel dopytuje czy dobrze zrozumiał lub objaśnia wymagające tego pojęcia, objawy itp. W ten sposób powstaje tabela objawów Nauczyciel przekazuje grupom karty pracy z zapisanymi różnymi komunikatami kierowanymi do osób z depresją. Prosi uczniów, aby zaznaczyli, które z nich mogą być krzywdzące a które są właściwe i mogą nieść wsparcie i pomoc. Po zakończeniu pracy przez uczniów nauczyciel podsumowuje i wspólnie z młodzieżą rozmawia o obecnych w społeczeństwie mitach. 7) Nauczyciel proponuje młodzieży obejrzenie krótkiego filmu „(Nie)widzialna nastoletnia depresja”. Po obejrzeniu materiały filmowego inicjuje rozmowę z uczniami dotyczącą zaobserwowanych objawów depresji u bohaterki filmu. 8) Nauczyciel przechodzi do ostatniego punktu zajęć poruszając temat leczenia depresji, uświadomienia młodzieży konieczności zaopiekowania psychologicznego lub psychiatrycznego osób cierpiących. Informuje jak zmienia się życie osoby chorującej po podjęciu leczenia. Przekazuje młodzieży informacje na temat placówek w danym mieście, w którym można uzyskać Podziękowanie uczniom za udział w lekcji i zakończenie zajęć psychoedukacyjnych dotyczących zdrowia psychicznego młodzieży „Oswoić lęk”Czas realizacji: 1 godzina lekcyjnaAdresaci: młodzież w wieku 15-17 latCele:- dostarczenie uczniom wiedzy dotyczącej istoty lęku, - wyposażenie młodzieży w wiedzę jak można zapobiegać lękowi- zwrócenie uwagi młodzieży na różnice pomiędzy strachem a lękiem- uświadomienie młodzieży, że z lękiem można sobie poradzićMetody pracy:- miniwykład- pogadanka- dyskusja- mapa myśliFormy pracy:- zbiorowa- indywidualna- grupowaŚrodki dydaktyczne:- duży karton- arkusze papieru formatu A4- flamastryPrzebieg zajęć:1. Czynności organizacyjne. Powitanie uczniów, sprawdzenie Przedstawienie tematyki i celu zajęć. Zaproszenie uczniów do utworzenia kręgu. Na środku pomiędzy uczniami nauczyciel kładzie duży karton i Nauczyciel rozpoczyna zajęcia krótkim wprowadzeniem do tematu. Informuje uczniów, że lęk stanowi powszechne uczucie zwykle określane jako niepokój lub obawa. Na przestrzeni swojego życia wszyscy doświadczamy uczucia lęku. Ważne jest to, że jest on w dużym stopniu uleczalny oraz można nauczyć się go kontrolować. Rozmawia z uczniami o różnych sytuacjach, których doświadczamy w życiu, które moglibyśmy określić jako Nauczyciel zaprasza uczniów do utworzenia mapy myśli związanej z lękiem, jego odczuwaniem, synonimami. Chętni uczniowie wpisują flamastrami słowa, które ich zdaniem określają lęk innymi, wiążą się z lękiem. Można użyć słów: stres, rozdrażnienie, obawa, trema, podenerwowanie, nerwowość, zaniepokojenie, przerażenie, panika, strach, napięcie, poruszenie, rozedrganie, wpisać nazwy sytuacji Na podstawie mapy myśli nauczyciel inicjuje rozmowę dotyczącą różnicy między strachem a lękiem. Zwraca uwagę, że strach i lęk są tak samo normalne, jak jedzenie, sen, oddychanie. Potrzebujemy ich, aby przeżyć, dlatego wyeliminowanie wszelkiego lęku i strachu w naszego życia byłoby niebezpieczne. Uczucie lęku opisuje czasami chwilowe uczucie zdenerwowania czy niepokoju, które pojawia się w obliczu i w trakcie najróżniejszych wyzwań życiowych, np. rozmowy o pracę, egzaminów. Określenia tego używamy też w kontekście bardziej uporczywych stanów np. fobii czyli lęku przed określoną rzeczą bądź sytuacją: lęk wysokości, lęk przed określonymi zwierzętami czy owadami, lęk przed lotem samolotem, lęk przed ośmieszeniem, lęk przed krytyką, lęk przed odrzuceniem. 6. Następnie nauczyciel zaprasza młodzież do krótkiego ćwiczenia, zastanowienia się i odpowiedzenia sobie na pytanie „Czego unikam z powodu lęku”. Nauczyciel przekazuje informację, że jeśli ktoś chce może podzielić się swoimi refleksjami na forum Nauczyciel prezentuje na projektorze lub tablicy tzw. profil objawów lęku. MYŚLI• Przeceniamy zagrożenie• Nie doceniamy własnej umiejętności radzenia sobie z problemem• Nie doceniamy dostępnej nam pomocy• Zamartwiamy się, mamy myśli katastroficzneNASTROJE• Zdenerwowanie• Drażliwość• Lęk• PanikaZACHOWANIA• Unikamy sytuacji, które wzbudzają w nas lęk• Wycofujemy się z określonych sytuacji, gdy pojawia się lęk• Próbujemy wszystko kontrolować, dążymy do perfekcji• Podejmujemy określone działania, które mają nam zapewnić poczucie bezpieczeństwaFIZJOLOGIA• Spocone dłonie• Napięcie mięśni• Przyspieszone bicie serca• Zawroty głowyWspólnie z uczniami omawia poszczególne elementy Nauczyciel zaprasza uczniów do zapoznania się z narzędziem o nazwie „Drabina strachu”, które może być pomocne w radzeniu sobie w sytuacjach odczuwania silnych emocji. Omawia sposób jego działania, w jaki sposób można ją dostosować do swoich samemu samochodem 5, 10, 15, 25, 50 kilometrów od samemu samochodem przez 5, 10, 20, 40 w zatłoczonej windzie 1, 2, 5, 10 w niezatłoczonej windzie 1, 2, 5, 10 trochę czasu w zatłoczonych w środku rzędu. w rzędzie na drugim albo trzecim miejscu od Nauczyciel dzieli uczniów na grupy. Zaprasza młodzież do ćwiczenia. Każdej z grup rozdaje arkusz papieru i prosi o zastanowienie się co można zrobić, aby poradzić sobie z lękiem. W grupach uczniowie zastanawiają się za pomocą jakich sposobów można pomóc sobie lub innym osobom w sytuacjach doświadczania lęku. Po zakończonej pracy grupy prezentują swoje przemyślenia na forum klasy. 10. Podsumowanie zajęć. Nauczyciel zachęca młodzież do podzielenia się swoimi spostrzeżeniami i refleksjami z Podziękowanie uczniom za udział w zajęć psychoedukacyjnych dotyczących zdrowia psychicznego młodzieży „Czy złość jest zła?”Czas realizacji: 1 godzina lekcyjnaAdresaci: młodzież w wieku 15-17 latCele:- dostarczenie uczniom wiedzy dotyczącej bezpiecznego wyrażania złości, - zachęcenie do autorefleksji, skupienia na swoich sposobach wyrażania gniewu,- poznanie różnych sposobów radzenia sobie ze złościąMetody pracy:- miniwykład- pogadanka- dyskusja- praca z kartą pracyFormy pracy:- zbiorowa- indywidualna- grupowaŚrodki dydaktyczne:- arkusze papieru- flamastry- tablicaPrzebieg zajęć:1. Powitanie uczniów. Czynności organizacyjne. Sprawdzenie Przedstawienie uczniom tematu Nauczyciel dokonuje wprowadzenia dotyczącego złości. Prowadzi mini wykład, w którym przekazuje, że złość jest jedną z emocji podstawowych, która jest typowa, charakterystyczna dla wszystkich ludzi. Doświadczamy jej, kiedy w naszym otoczeniu coś lub ktoś utrudnia realizację naszych celów, dążeń. Tak jak inne emocje, które bywają trudne, także złość jest potrzebna w naszym życiu. Ważne jest abyśmy nie odczuwali jej zbyt często i aby nie dominowała w naszych uczuciach. Kiedy ludzie odczuwają złość, gniew, trzymają go w sobie do czasu, aż zostanie wyrażony – albo bezpośrednio, albo pośrednio, w postaci wypowiedzianych słów lub w postaci fizycznej. Następnie gniew opada. Jednak nie dzieje się tak w przypadku, kiedy złość nie zostanie rozpoznana lub wyrażona. Nadal przechowujemy ją w ciele i w naszych emocjach. W efekcie może pojawić się w postaci uczucia lęku. Warto zastanawiać się nad własnymi doświadczeniami uczuć złości, gniewu. Uczymy się jako ludzie radzić sobie ze złością, często na różne sposoby. Niektórzy radzą sobie z nią poprzez krzyki, rozbijanie rzeczy, inni ćwicząc, dążąc do uczucia zmęczenia poprzez różne aktywności sportowe, jeszcze inni wyrażają ją w bezpieczny sposób – rozmową, pisaniem, rysowaniem itp. Kiedy doskonalimy umiejętność dostrzegania własnej złości i wyrażania jej w bezpieczny sposób możemy zauważyć, że komfort naszego życia może się poprawić. 4. Nauczyciel zachęca uczniów do włączenia się w ćwiczenie dotyczące przyczyn, które mogą wywoływać w nas złość. Rozdaje uczniom kolorowe samoprzylepne karteczki. Na dwóch ławkach na środku sali kładzie duży arkusz papieru. Zaprasza uczniów aby ustawili się w kręgu wokół stolików. Zadaniem każdego ucznia jest zapisanie na karteczce lub kilku karteczkach kontynuację zdania: Ostatnio poczułem/poczułam złość, gdy... Uczniowie przyklejają swoje kartki na arkuszu. Nauczyciel odczytuje głośno wszystkie informacje. Nauczyciel podsumowuje ćwiczenie uświadomieniem, że wszyscy odczuwamy większą lub mniejszą złość, ale nikomu z nas nie jest to obca emocja. Czasami emocje, których doświadczamy są trudne, ale zawsze mówią istotne dla nas Nauczyciel proponuje uczniom zapoznanie się z profilem objawów tablicy przygotowuje tabelę z podziałem na przykładowe myśli, nastroje, zachowania, fizjologię. Omawia tabelę zachęcając uczniów do dzielenia się swoim rozumieniem poszczególnych elementów Nauczyciel zaprasza uczniów do kolejnego ćwiczenia dotyczącego rozumienia złości. Dzieli uczniów na grupy. Każdej z grup rozdaje kartę pracy. Nauczyciel objaśnia uczniom co oznaczają „myśli automatyczne” (Myśli automatyczne to wytwory umysłu, które pojawiają się spontanicznie i automatycznie w odpowiedzi np. na wydarzenia lub sytuacje. Nie są wynikiem refleksji czy rozważań. Choć zwykle ich sobie nie uświadamiamy, ich treść na nas wpływa.). Nauczyciel prosi aby uczniowie wpisali przykłady sytuacji wywołujących złość oraz uzupełnili jakie nastroje i emocje mogą się wówczas pojawiać oraz jakie myśli zakończeniu pracy przez uczniów nauczyciel prosi grupy o przedstawienie efektów swojej pracy. Może zapisywać niektóre przykłady na tablicy. Podsumowanie ćwiczenia w postaci dyskusji. 7. Nauczyciel zachęca uczniów do wspólnej dyskusji jak można w sposób konstruktywny radzić sobie ze złością. Podczas dyskusji zapisuje na tablicy propozycje: trening asertywności, mówienie o sobie, komunikaty typu „ja”, wyrażanie swoich potrzeb w jasnych, prostych sformułowaniach, przebaczenie, uznanie tego co w zarzutach drugiej strony jest prawdziwe. Nauczyciel zachęca uczniów do podzielenia się swoimi refleksjami dotyczącymi rozumienia zapisanych wcześniej przez nauczyciela sformułowań. Jest to bazą do dalszej dyskusji nad sposobami radzenia sobie ze złością i zaakcentowania, że złość nie jest zła wówczas gdy potrafimy wyrażać ją w sposób bezpieczny dla siebie i innych oraz nie dopuścić, aby była destrukcyjna dla naszego ciała i Podsumowanie zajęć. Podziękowanie uczniom za udział w zajęciach. Dawid Żłobiński, uznany przez widzów za najlepszego aktora kieleckiego teatru, odkrywa przed nami swoje tajemnice. O teatralnych przygodach i wyzwaniach, pandemicznym zamknięciu, cenzurze, a także... morderstwie. fot. mat. teatru W tym roku otrzymał Pan dwie statuetki Dzikiej Róży, które trafiły do Pana dzięki kieleckiej publiczności. Jak się Pan czuje z tym wyróżnieniem? - Było to dla mnie duże zaskoczenie. Chociaż muszę przyznać, że obydwa sezony były pracowite. Miałem możliwość zagrania w dużej ilości spektakli i otrzymałem - zdaje się - ciekawe, duże role. Dlatego miałem spore szansę w tym plebiscycie. Cieszę się z tego wyróżnienia, ale co zawsze podkreślam - dla mnie najważniejszy jest wysiłek, który wkładam w pracę przez cały rok, przez cały sezon. To mnie napędza. Nie napędzają mnie konkursy, festiwale. To miłe, że jesteśmy doceniani przez publiczność, ale nie jest to jakimś aktem samym w sobie ważnym. Dzika Róża to nagroda, która od lat Panu towarzyszy... - To prawda. Kiedy przyszedłem do teatru i dowiedziałem się o tym, że istnieje taka nagroda, taki konkurs - unikalny wówczas na skalę Polski, stwierdziłem że „To fajnie... tylko że ja nie lubię konkursów". One zawsze stresują, powodują, że człowiek bierze udział w jakieś rywalizacji. Pamiętam, że jak kilka lat temu myślałem o tym, że znowu zbliża się Dzika Róża, to wcale nie było łatwo. Wręcz przeciwnie - było jakoś tak nieswojo. Zastanawiałem się: „Iść?... No trzeba iść", ale wiele razy budziło się we mnie coś takiego: „Nie, już nawet nie idę na ten przegląd Dzikiej Róży". Miałem w sobie jakiś taki bunt wewnętrzny, że musimy iść i startować jak jakieś konie w boksach (śmiech). To były początki, ale z czasem stwierdziłem: „No okej. Ty tego nie lubisz. Tobie to nie pasuje, ale to nie zostało wymyślone dla ciebie, tylko dla publiczności, aby w jakiś sposób włączyć ją w życie teatru, życie kulturalne miasta". Żeby zmobilizować mieszkańców, by przychodzili na spektakle. I dopiero wtedy to zrozumiałem. I polubił Pan? - Polubiłem. Myślę, że obecnie Dzika Róża ma fantastyczną formułę. Udział w głosowaniu, biorą tylko te osoby, które w czasie przeglądu są na spektaklach - i to jest super. Wcześniej można było wejść z ulicy i wypełnić tyle kuponów, ile się chciało. Obecnie kuponów jest znacznie mniej, i to jest według mnie sprawiedliwe. Jak wyglądały te ostatnie sezony? Czy był to czas intensywnej pracy? - Na razie, dzięki Bogu, jest cudownie, bo jestem bardzo wykorzystywany i ciągle otrzymuję nowe możliwości rozwoju. To wspaniałe, że dostaję szansę od reżyserów, czy dyrektora teatru. Oczywiście, są sezony trochę słabsze, w takim sensie, że nie mam tak dużych, odpowiedzialnych zadań, ale gram i to jest dla mnie bardzo istotne. Myślę, że najgorzej przeżyłbym sezon, w którym na przykład byłbym w ogóle nieobsadzany. Nie jest dla mnie tragedią, że gram role mniejsze, drugoplanowe czy nieme. Mogę nic nie mówić, ale jestem obecny i w jakiś sposób wpływam na przedstawienie. Która rola w tych ostatnich dwóch sezonach była dla Pana najtrudniejsza? - To o tyle trudne pytanie, że są role takie jak na przykład Pasquale Lojacono, którego gram w spektaklu „Och, te duchy". Jego postać jest mi w pewnym sensie bliska, ponieważ bohater wciągany jest przez magię teatru. Kiedy przychodzi ze swoją żoną do teatru, a później w wyniku różnych problemów i konfliktów, które się nawarstwiają, czar sceny go wciąga, a ona odchodzi. On nie idzie za nią, lecz urzeka go scena. Ten świat pozwala mu funkcjonować. To było bardzo ciekawe doświadczenie. Pracowaliśmy z angielskim reżyserem Danem Jemmettem. Fantastyczny człowiek, wspaniała osobowość. To było ciekawe zadanie i wcale nie takie łatwe. Kolejna rola to rola króla Filipa w spektaklu „Król Mięsopust" realizowanym przez Jerzego Bończaka i Michała Kotańskiego. Przez to, że mieliśmy dwóch reżyserów, sytuacja była troszeczkę nietypowa. Najpierw nad postacią pracowałem z Jurkiem Bończakiem. W ostatniej fazie spektaklu z Michałem Kotańskim. Z Jurkiem wypracowywałem inne rzeczy, a z Michałem inne. W pewnym momencie musiałem to połączyć. Obaj wzięli mnie na bok i powiedzieli, że teraz musisz to zrobić po swojemu. To z innych powodów było dla mnie trudne. Nie lubię jak do końca nie wiem... Ja wiem, że to ciągły proces, w którym się poszukuje, bo spektakl nie kończy się przecież w momencie, kiedy my go przedstawiamy w dniu premiery. Spektakl się zmienia, nasza postać dojrzewa. A ja przed premierą czułem się w ogóle niedojrzały. Byłem trochę pogubiony. Czy praca nad spektaklem jeszcze przez jakiś czas coś by zmieniła? - Tak. Myślę, że to się cały czas zmienia. Na szczęście grając spektakle, z czasem zaczynam dostrzegać pewne rzeczy. Myślę, że w tym przypadku to też zaczyna się pojawiać. Tuż przed premierą powiedziałem do reżyserów: „Nie wiem, ile jeszcze będę dojrzewał". Poprosiłem, żeby mi dali czas, i żeby mi dali spokój (śmiech). Ale już jest super. Już zaczyna się pojawiać przyjemność z grania spektaklu, bo gdy mam coś niedopracowane, to nie czuję radości z grania. Wręcz czuję ból. Nie mam radości z przebywania na scenie. Czy zatem poszukuje Pan ideału, dąży do mistrzostwa? - Mówi się, że aktor powinien zmieniać teatr. I na początku takie było moje założenie. Pracowałem w różnych teatrach i na różnych zasadach. Pracowałem na umowę o dzieło, na etacie- rok lub dwa. W teatrze w Kielcach zaczynałem od gościnnych występów, później przeszedłem na etat. Wiem, że teraz już nie jest czas na to, by zmieniać teatr, dlatego uważam, że należy ciągle czegoś poszukiwać, bo mamy jedną publiczność. Jeżeli ja gram dosyć dużo - to może być nudno. Komuś może być nudno. Ja zawsze znajdę coś dla siebie, ale publiczność może w końcu mieć dosyć. To ból dla aktora, kiedy wyczuwamy od publiczności coś w rodzaju „O Jezu! Znowu on...". Z drugiej strony, będąc w innych, większych ośrodkach, nie miałbym szansy zagrać w tylu spektaklach co tutaj. Dlatego nie odczuwam żadnej krzywdy, że nie jestem w dużym mieście. Cieszę się, że tutaj jestem. Dostaję tu duże możliwości. Jak było przy sztuce „Ale z naszymi umarłymi"? - Dla mnie spotkanie i praca z twórcami „Ale z naszymi umarłymi" - reżyserem Marcinem Liberem, dramaturgiem Michałem Kmiecikiem, odpowiedzialnym za adaptację, były bardzo ważne. Wspaniale się pracowało zarówno z całą ekipą, jak i z chłopakami z zespołu Nagrobki. Czy obawialiście się przed premierą? - Ważne jest to, że pracę nad „Ale z naszymi umarłymi" rozpoczęliśmy przed wybuchem wojny w Ukrainie. Po jej wybuchu zacząłem się zastanawiać czy pewne rzeczy w kontekście tej wojny się nie zmieniają. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że nie. Spektakl był mocno cenzurowany. Wokół niego zrobiło się dosyć głośno, bo temat dla wielu jest kontrowersyjny. Wszyscy zostaliśmy przedstawieni jako zombie. Jesteśmy zombiakami jako naród. Uważam, że teatr powinien być platformą wolności do wyrażania rzeczy ważnych. Wiem, że zawsze będzie jakaś grupa reprezentowana w danym spektaklu, ale mamy w repertuarze różne spektakle. Każdy może znaleźć coś co go interesuje i jest zgodne z jego światopoglądem. W „Ale z naszymi umarłymi" zagrał cały etatowy zespół. My bardzo lubimy taką pracę. Mamy ogromną potrzebę, żeby na przykład raz w sezonie był spektakl, w którym grają wszyscy aktorzy. A gdy dodatkowo pojawiają się aktorzy, którzy są na emeryturze, to dla nas jest święto. Lubimy ze sobą przebywać. W marcu 2020 nadeszła pandemia... - To był czas jednocześnie pozytywny i negatywny. Pozytywny o tyle, że mogliśmy się na chwilę zatrzymać, zobaczyć coś więcej. O tyle była trudna, że jeżeli praca jest pasją, a nie można jej wykonywać, to robi się ciężko. Od razu zostały nam wyznaczone nowe kierunki. Można było, a nawet trzeba było coś robić. Ja w pierwszych dniach pandemii usiadłem, wziąłem telefon i zacząłem coś nagrywać. Stworzyłem taką małą działalność internetową. W moim przypadku zaczęło się od „Rozmów nieuczesanych", ponieważ moje włosy rosły, a nie można było pójść do fryzjera. Zainspirowałem się oglądanym po raz kolejny filmem ze Zdzisławem Maklakiewiczem. Film rozpoczyna się od jego rozmów z mamą. Wówczas pomyślałem sobie, że może zadzwonię do mamy... I tak zacząłem do niej dzwonić - oczywiście fikcyjnie, i nagrywać te „głupoty" w dowcipnej formie, łącząc fakty, fikcje, którymi byliśmy w tym czasie bombardowani. Parę takich filmików popełniłem. Potem pojawił się pomysł na „Bajeczki babci Pimpusiowej" Waligórskiego. Zacząłem z Beatą (Pszeniczną - przyp. red.) tworzyć te „Bajeczki..." i zapraszać innych kolegów do współpracy. Tych nagrań powstało naprawdę dużo. Nie ukrywam, że przy tworzeniu tego mieliśmy ogromny fan. I mimo że nie mogliśmy wtedy grać i spotykać się z widzami w teatrze, to tutaj była szansa, że ktoś będzie miał ochotę pośmiać się z nami. No i tak się stało. Wiele osób odwiedzało stronę, czekało na kolejne filmy, zachęcało do tworzenia. To też był ciekawy czas, ale na dłuższą metę nie wyobrażam sobie takiej pracy. Bo teatr to żywy kontakt. Film rejestrujemy tylko raz, natomiast każdy spektakl jest inny. Czy te różne elementy ze świata wpływają na to, jak wy aktorzy gracie na scenie? - Myślę, że jesteśmy ważnym elementem w budowaniu przedstawień i spektakli teatralnych. Nie byłoby to możliwe bez reżysera i nie byłoby to możliwe bez aktorów - w największym skrócie. Kiedyś ktoś mnie spytał: kiedy tworzysz jakąś postać, to kto to właściwie jest? Czy to jesteś ty? Tak się zastanawiałem. .. Nie, to nie jestem ja. To jest jakaś postać którą tworzę. Ale potem zacząłem myśleć tak... No dobra, ale na jakiej podstawie ja tę postać tworzę? Na podstawie tego czego mogę się dowiedzieć od reżysera, na podstawie tego co mogę przeczytać, przygotowując się do roli, i myślę że w dużej mierze na podstawie własnych doświadczeń. Więc w pewnym sensie jednak jestem ja. Mogę korzystać z doświadczeń innych, zaobserwowanych w filmie, lekturze no i mogę korzystać z jakichś własnych granicznych doświadczeń, wyobrażając sobie na przykład, jak się czułem w jakiejś sytuacji, i że jest jakiś ciąg wydarzeń, który w efekcie prowadzi do tego, żeby być „taki", żeby dokonać takiego „aktu", na przykład zabójstwa. Jak zatem zagrać mordercę, nie będąc zabójcą? - Opowiem Wam anegdotę. Nie będąc jeszcze aktorem Teatru imienia Stefana Żeromskiego, pracowałem w Teatrze Ludwika Solskiego w Tarnowie. W grupie aktorów był kolega, który bardzo agresywnie zachowywał się wobec mnie i innych kolegów. Braliśmy udział w nocnych zdjęciach, jeździliśmy do studia nagrań do Krakowa. Późno wracaliśmy do domu, a następnego dnia mieliśmy zajęcia w Teatrze, więc bardzo wiele godzin spędzaliśmy w pracy. Dodatki za nadgodziny były śmieszne. Były to kwoty rzędu 12 złotych. Taki dodatek do pensji za te nocne wyjazdy. Prosili nas, żebyśmy poszli podpisać umowy. Poszedłem, ale kiedy dowiedziałem się, że to jest 12 złotych, no bo teatr nie ma pieniędzy itd., to stwierdziłem, że w takim razie ja dołożę tę cegiełkę do tych fatalnych warunków finansowych teatru i zrezygnuję z tych pieniędzy na rzecz teatru. To była oczywiście ironia z mojej strony, ale poczułem, że tak po prostu nie może być. To była forma mojego protestu. Dla tego agresywnego kolegi te 12 złotych to było coś. On nie chciał z nich rezygnować, a przecież nikt go o to nie prosił. Jemu jednak się nie podobało, że to zainicjowałem i zaczął mnie straszyć. Mało tego, w trakcie spektaklu doszło do sporego incydentu. Graliśmy w jednej scenie, on miał zrobione pióro jako rekwizyt i tym piórem uderzył mnie bardzo mocno w głowę. To był dla mnie szok. Kiedy zszedłem do kulis, nie mogłem powstrzymać nerwów. Od razu zwróciłem mu uwagę. Doszło między nami do przepychania do tego stopnia, że on wyciągnął składany nóż w moim kierunku. Nie uciekałem. Byłem tak wewnętrznie rozemocjonowany, że wręcz poszedłem na ten nóż i powiedziałem: „No to wbijaj mi ten nóż. Proszę bardzo. Zrób to!". On zgłupiał, a koledzy w jakiś sposób nas rozdzielili. A dlaczego o tym mówię? Bo parę miesięcy później doszło do tragicznej sytuacji z udziałem tego kolegi. Nadeszły zmiany w Teatrze Solskiego. Ja i wielu innych aktorów postanowiliśmy odejść. Między innymi ten kolega, który straszył mnie nożem, odszedł do teatru w Rzeszowie. Tam przez cały sezon, może dwa sezony, ten kolega, który straszył mnie, znalazł sobie inną ofiarę. Kolejny aktor był straszony przez niego, miał przebijane opony w samochodzie. Dochodziło tam do strasznych rzeczy. Chłopak zgłaszał to na policję, ale efekt był taki, że doszło do zabójstwa. Ten chłopak, który był straszony, zabił tego, który straszył też mnie. To była duża, znana sprawa. Po tym zdarzeniu pomyślałem sobie: „To mogłem być ja". Albo ja mogłem mu coś zrobić, albo on mógł coś zrobić mnie. Człowiek przechodzi różne traumy i jeżeli w jakiś sposób tego nie przepracuje, to potem dochodzi do takich tragedii. I dlatego mogę korzystać z takiego doświadczenia, w przypadku kiedy na przykład muszę odegrać mordercę. Zmieńmy temat na nieco bardziej pogodny. Czy lubi Pan grać dla dzieci i młodzieży? - Lubię grać dla dzieci. Kiedyś grałem w „Teatrze Młodego Widza". Byłem wtedy bardzo młody. Tuż po szkole. Byłem w Tarnowie i ten teatr otworzył się właśnie w Tarnowie. Mam fantastyczne wspomnienia z tamtego okresu. Zadebiutowałem rolą Koziołka Matołka. Teatr był tworzony przez Grzegorza Janiszewskiego, Sławka Gaudynę, Marię Bilik. Celowo wymieniam te osoby. Już tak dawno nie miałem z nimi kontaktu... To byli ważni dla mnie ludzie, istotne przyjaźnie, o których nie zapomniałem. Był to bardzo ważny czas w moim życiu. Uwielbiałem to i w dalszym ciągu lubię grać dla dzieci. Natomiast nie lubię się zamykać tylko na jakiś konkretny rodzaj teatru. Lubię być otwarty, lubię młodzież, dzieci i uwielbiam seniorów. Miałem zajęcia w różnych grupach wiekowych. Ze względu na brak cierpliwości i moje braki pedagogiczne (śmiech) lubię młodzież i seniorów. Najmłodszą grupę uważam za najtrudniejszą, ponieważ ja jestem zadaniowy, i jeżeli mam zajęcia teatralne, prowadzę jakieś warsztaty, to czuję się zobligowany do tego, żeby to robić właśnie w tym kierunku. Natomiast najmłodsza grupa wymaga dodatkowo opieki pedagogicznej. Takiej, której ja najprawdopodobniej nie umiem dać. Ta grupa po prostu mnie przerabia jak chce(śmiech).Natomiast uwielbiam młodzież. Uwielbiam z nimi rozmawiać. Dowiaduję się od nich wielu ciekawych rzeczy, wielu, o których nie wiem, a które dzięki nim poznaję. Wspólnie możemy się wymieniać doświadczeniami. Ja patrząc z innej pozycji, oni z innej. Patrzę, co mamy wspólnego. Okazuje się, że mało nas dzieli. Raczej więcej nas łączy. W tym roku miałem okazję współpracować z fantastyczną grupą dziewczyn. To grupa dla seniorów, ale ja bym powiedział, że to grupa dla dziewczyn o tydzień starszych. Korzystając z tego, co mówił Jan Szurmiej, że są dziewczyny młodsze i o tydzień starsze. Jaz tymi tydzień starszymi pracowałem. I to było fenomenalne doświadczenie. Co to za projekt? - To projekt, który trwa. Teatr wyszedł z propozycją zajęć teatralnych dla różnych grup wiekowych. Na początku tego sezonu miałem okazję pracować z dziewczynami tylko przez pewien okres, na zastępstwo. Wydawałoby się, że prędzej młodzież da się namówić do jakichś działań. Nic bardziej mylnego! Kiedy zarzucałem jakieś zadania do zrealizowania w czasie warsztatów, to te dziewczyny nigdy nie wykonywały ich źle. One robiły to po swojemu. To było niesamowite. Kiedy patrzyłem na te twarze pomyślałem sobie, że z nimi trzeba coś zrobić, jakiś spektakl. Ja miałem od razu takie skojarzenie do „Schwarzcharakterek", bo to był przecież spektakl babski, a ja byłem tam jedynym jednorożcem (śmiech). Spektakl reżyserowany był przez Remigiusza Brzyka. Miałem małe zadania, ale niesamowicie cieszyłem się, że jestem z dziewczynami na scenie. Byłoby świetnie, gdyby takie drugie „Schwarzcharakterki" powstały właśnie dla nich. Chętnie popracowałby Pan jeszcze z nimi? - Pewnie że tak. To świetne dziewczyny. One mi bardzo dużo dały. Wielokrotnie powiedziałem im, że one dają mi dużo więcej, niż ja im mogę zaoferować. Teatr jest miejscem właśnie do takich spotkań, do takich projektów. Czy w najbliższym czasie coś będzie się działo z Pana udziałem na małym lub większym ekranie? - Będzie się działo. Zagrałem w serialu reżyserowanym przez Kingę Dębską. Serial będzie emitowany na antenie Telewizji Polsat. Póki co nie mogę zdradzić więcej szczegółów. To dłuższy projekt. Na razie zagrałem w dwóch, trzech odcinkach i zobaczymy, co będzie dalej. Umowa jest otwarta i obowiązuje mnie przez lalka lat, więc niewykluczone że będzie kontynuacja. Brałem również udział w projekcie Sławomira Mazura „Kieleckie Westerplatte". Udało mi się zagrać pułkownika Laliczyńskiego. Materiał jest obecnie w produkcji. Bardzo piękny i ważny dla mnie projekt, w którym udało mi się wziąć udział, to film dyplomowy Marii Ornaf pod tytułem „Kiedy obróci się dom". Produkcja realizowana przez fantastyczną dziewczynę. Studentkę Szkoły Filmowej w Łodzi. Zdjęcia były kręcone na Mazurach. Operatorką była Zuzanna Zachara-Hassairi. Dwie wspaniałe osoby, które poznałem w tym roku. Jestem im wdzięczny, że miałem taką okazję, że mnie odnalazły i zaprosiły do projektu. Z wielką przyjemnością wziąłem w nim udział. Nasz film -„Kiedy obróci się dom", został nagrodzony Jantarem za zdjęcia Zuzanny Zachary-Hassairi. Jakie ma Pan plany na najbliższy czas? Co już udało się zrobić? - Na początku lipca uczestniczyłem w projekcie „Wakacyjna szkoła mówców" realizowanym w Gminnym Ośrodku Sportu i Turystyki w Rudkach, przy współpracy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Narodowego Centrum Kultury. Ponadto, w czasie wakacji będę pracował nad opowiadaniem Grzegorza Raka pod tytułem „Wielkanoc" . Na jego podstawie powstanie impresja teatralna, która w połowie września zostanie wystawiona w Pałacyku Zielińskiego w Kielcach. Projekt przygotowywany jest przez Stowarzyszenie Przyjaciół Teatru przy wsparciu naszego Teatru. A wakacyjny odpoczynek? - My już byliśmy na wakacjach, ponieważ nie braliśmy udziału w premierze „Ludwiga". Dzięki temu mieliśmy wolne i wyjechaliśmy we wspaniałą, cudowną podróż do Tunezji. WAŻNE CV Dawid Żłobiński Pochodzi z Krakowa. Absolwent szkoły teatralnej we Wrocławiu. Do stałego zespołu kieleckiego teatru dołączył w2004 roku. Wcześniej występował w Teatrze im. Ludwika Solskiego wTamowie. Na początku lat 90. związany był ze studenckim Teatrem 38 działającym w Krakowie. Laureat wielu nagród, w tym wielokrotny zdobywca statuetki Dzika Róża. W 2019 roku odznaczony Brązowym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. W ostatnim sezonie mogliśmy go oglądać w „Prezencie urodzinowym", „Ale z naszymi umarłymi", „Królu Mięsopuście", „Zarazie" czy „Klątwie rodziny Kennedych"." Dzika Róża Tegoroczna gala plebiscytu była niezwykła nie tylko dlatego, że był to 30. jubileuszowy plebiscyt, ale także z powodu nadrabiania pan-demicznej przerwy. W tym roku widzowie oceniali dwa sezony: 2019/2021, kiedy z powodu pandemii Dzikiej Róży nie było, oraz obecny 2021/2022. W pierwszym po podliczeniu głosów okazało się, że najwięcej oddano na „Wiśniowy sad". Wśród pań zwyciężyła Joanna Kasperek, wśród panów widzowie wybrali Dawida Żłobińskiego. W drugim wygrał spektakl „Ale z naszymi umarłymi", aktorka Joanna Kasperek i aktor Dawid Żłobiński. {"type":"film","id":476848,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/serial/Gra+o+tron-2011-476848/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum serialu Gra o tron 2013-01-08 16:16:21 ocenił(a) ten serial na: 6 Jak w temacie: obejrzałem 1 sezon i jestem zachwycony. Jednakże wolę najpierw przeczytać książkę, a dopiero później obejrzeć ekranizację. Tak było np. z WP i Hobbitem (Silmarillion też mam za sobą - genialna książka!). Niestety nie udało mi się tym razem. Serial mnie tak pochłonął, że obejrzałem cały 1 sezon, a 2 czeka na odpalenie. Póki co dzielnie walczę z pokusą obejrzenia następnego sezonu, bo wolę sięgnąć po książkę. Seria "Pieśni lodu i ognia" składa się z kilku tomów. Dlatego do tych co czytali i obejrzeli serial kieruję pytanie: czytać od pierwszego tomu "Gra o Tron" czy zacząć od "Starcie Królów"? Pozdrawiam! maciek0804 w 1 sezonie , który był w miarę zgodny z 1 tomem mimo to brakuje niektórych wątków (głównie retrospekcji).polecam zacząć od 1 tomu:) ajkusz Właśnie zapomniałem o tym napisać, że mogło zabraknąć kilku - mniej lub bardziej znaczących wątków (jak np. Toma Bombadilla w WP) lub mogły zostać częściowo lub całkowicie zmienione. maciek0804 Zawsze warto przeczytać książkę. Ja najpierw czytam jeden tom, a później oglądam jeden sezon i tak dalej, ale myślę, że odwrotnie też będzie dobrze, takie uzupełnienie i oczywiście książka była lepsza (powiedziała koza zjadająć taśmę filmową) Dawar ocenił(a) ten serial na: 9 maciek0804 Ja bym Ci radził zacząć od pierwszego tomu. Sam tak zrobiłem, ze po ksiązke sięgnąłem dopiero po obejżeniu 1 sezonu, a mimo to w ogóle mnie nie nudziła. Zanim Martin wyda dwa ostatnie tomy minie jeszcze kilka lat, więc nie masz gdzie się spieszyć. "Pieśń lodu i Ognia" jest to tak genialna saga, ze zasługuje na przeczytanie od początku. maciek0804 Ja niestety po obejrzeniu pierwszego sezonu wziąłem się za czytanie drugiego tomu i żałowałem...więc także polecam żebyś zaczął od tomu pierwszego;) maciek0804 Obejrzałam pierwszy sezon z ciekawości. Nie kojarzyłam wtedy serialu ani tym bardziej serii, ale wszyscy mówili ze zajebisty to obejrzałam. Powalił mnie na kolana. Wtedy jeszcze 2 sezonu nie bylo, wiec nie miałam tego problemu. Przeczytałam 1 tom i uważam ze ksiazka z serialem doskonale się dopełniły. Drugi tom przeczytaj. Drugiego sezonu nie opłaca się oglądać w ogóle, bo HBO kreuje juz tam własna historię, zjada postaci, zamienia postaci, zmienia watki i ogólnie jest zdecydowanie uboższy niż książka dirt16 ocenił(a) ten serial na: 10 Enterraz To, że twórcy pomijają kilka wątków dodając własne, a serial jest uboższy od książki nie oznacza, że nie opłaca się go oglądać. Mi się bardzo podobał, a końcowa scena ostatniego odcinka sprawiła, że z niecierpliwością czekam na trzeci sezon. Wielu ludzi tutaj tak bardzo narzeka na ostatni sezon a nie może doczekać się następnego. Pogódźcie się z tym, że żaden film i serial nie będzie wiernie odwzorowywał książki i ukazywał wszystkiego co w niej było, tak samo sprawa wyglądała w książkach "Harry Potter" i "Władca Pierścieni". dirt16 Twórcy z reguły zmieniają fabułę bo tak, taki zamysł. Bo koszty statystów/aktorów/efektów specjalnych. Żeby wpasować się w kanon, do-jak by nie patrzeć- uproszczonej, skróconej fabuły. Obejrzałam 2 sezon. Nie mowie ze nie warto, tylko po prostu jeżeli ktoś zamierza czytać książki, nie mowie zeby nie oglądał ale ze się nie opłaca, bo w ten sposób tylko sobie miesza w głowie. Dlaczego serial uboższy? Nieee nie dlatego ze niektórych wątków nie ma i ma własne, nieee, taka ocena to głupota. Przytoczę przykład sceny finalnej drugiego sezonu, która oto ci się spodobała, a która wg mnie była w dwójnasób uboższa. Po pierwsze, pominęli bardzo wazna scenę dla Samwella jako postaci, scenę po której jego charakter rozpoczął proces zmian. To dotyczyło uczuć czyli tego dzięki czemu postacie martina są tak żywe, a ta scena została zastąpiona moim zdaniem tandetna, ponieważ powtarzająca się wielokrotnie tak w serialach jak i filmach takiej scenie "show", perspektywicznej, wyłaniającej się powoli grozy. Tfu. Dwa, Innych w drugim sezonie z niesamowitych, fascynujących lodowych upiorów, istot szybkich, cichych, mrocznych, zrobili armię zombiaków, czego im w życiu nie odżałuje. Inni z serialu są żałośni- koscio-sciegnowe rozkładające się, powolne trupy. Żaden prawie inny nie był w stanie rozkładu. Inni nie werbowali swoich zawodników rozgrzebujac groby. Oni po prostu napadali na żywych. Dlatego najczęściej one przypominały ludzi, tyle ze z intensywnie niebieskimi oczętami. Czasem bez kończyn, ale zawsze. Albo zamarzniętych. [spoiler]]] w ksiazce pojawia się szybko teoria, że inni nawet po zamianie zachowują jakas czesc jazni, np ta z pamięcią. To bylo jeszcze w pierwszym tomie. Później pojawia się czlowiek-inny- o jego oczach, jego ciele wewnątrz, ale zachowującego się, myślącego i ogólnie sprawiającego wrażenie się nabrać ze to człowiek. Czy któryś z tych pożal się Boże zombie mógłby z łatwością udawać człowieka? Nie. Kolejna bardzo wazna postać wycięta. Moim zdaniem to juz nie jest nieścisłe z książka, caly drugi sezon wchodzi w odrębną fabułę. Wspólny punkt odniesienia to pierwszy tom, to wszystko. Przede wszystkim polecam wszelkie nieścisłości przepraszam ale baczcie na godzinę, jest po Mogłabym napisać jutro ale chciałam skomentować zanim mi myśl ucieknie dirt16 ocenił(a) ten serial na: 10 Enterraz "Po pierwsze, pominęli bardzo wazna scenę dla Samwella jako postaci, scenę po której jego charakter rozpoczął proces zmian."SPOILERChodzi ci o sytuację w której Sam zabił Innego? Jeśli tak, to nie widzę tu żadnego pominięcia. Końcowa scena ostatniego odcinka drugiego sezonu przedstawiała nam jak Inni ruszają w stronę Pięści Pierwszych Ludzi, a przecież w książce Sam zabił Innego dopiero po zakończeniu bitwy na Pięści Pierwszych Ludzi, wtedy gdy Nocna Straż wycofała się. Tak więc ta scena będzie dopiero w trzecim do Innych w serialu to również się mylisz, i to bardzo. W książce występują Inni (nazywani także Białymi Wędrowcami) oraz ożywione trupy. Tutaj masz linki do obydwu: w serialu pojawiają się trzykrotnie, po raz pierwszy na początku pierwszego odcinka pierwszego sezonu i wyglądają tak: resztą tutaj jest ta scena: raz pojawiają się pod koniec drugiego odcinka drugiego sezonu, to scena kiedy Craster wynosi dziecko do lasu, Jon ich wtedy i po raz trzeci i ostatni pojawili się w końcowej scenie ostatniego odcinka drugiego sezonu, o której pisałem. Inny to był ten na koniu: ta armia rozkładających się zombiaków którzy kroczyli powoli wokół Innego na koniu to właśnie są te ożywione przez innych trupy: ksiazce pojawia się szybko teoria, że inni nawet po zamianie zachowują jakas czesc jazni, np ta z pamięcią"Kolejny błąd. To co napisałaś nie dotyczy Innych tylko ożywionych trupów. Człowiek który umrze po zamianie może zachowywać część jaźni. Inni to są całkowicie inne istoty które spały pod lodem przez tysiące lat, a teraz się obudziły. Nie należy ich ze sobą mylić ponieważ Inni i ożywione trupy różnią się wyglądem i inaczej się poruszają. Tak było w książce i tak samo jest w serialu, nie widzę tu żadnych błędów. dirt16 Zbombardowano mnie linkami, których nie sprawdzę, bo jestem z komórki. Uwierzę wiec na słowo;) jednak muszę dodać, ze źle dzielisz Innych. Przeczytałam wszystkie części i czasem robiłam sobie nawet notatki, zeby coś podsumować, np wypisywalam bekarcie nazwiska i gdzie występują, zeby je rozpoznawać gdyby się pojawiło jakieś i od razu to kojarzyć z konkretnym miejscem. Inni dziela się na 2 kategorie; na upiory i na "białą mgłę", czyli tych prawdziwych Innych, przez wyznawców R'holla nazywanych Wielkich Innym. O tym wiedza tylko nieliczni mieszkańcy Westeros, głównie ci zza muru. Ta informacja pojawia się gdzieś w połowie Tańca ze smokami. Ożywione trupy to WSZYSCY cielesni Inni. Bd miała trochę czasu, znajdę ci te fragmenty o bialej mgle. Rzeczywiście w serialu pojawiali się kilkakrotnie ci właściwi Inni. Istotnie, w książce są i zombiaki i ci drudzy, który się pojawili w 1 odcinku 1s. Ale zombiaki pojawili się tylko kilka razy, i tylko wzmiankowo. Piersc pierwszych ludzi zaatakowali nie-zombiaki, co mozna jasno i wyraźnie wyczytać w rozdziale samwella. scena samwella nie została pominięta powiadasz? Zacznijmy od tego, ze zeby zabić obsydianem musiałby najpierw sam przeżyć. Inni zmiatali wszystko po drodze, co tylko żywe bylo, nawet troche zwierząt. Nie pominęliby takiego tłuścioszka. Zwracam honor z zombiaczkami, jak wspomniałam, byłam lekko mówiąc śpiąca dirt16 ocenił(a) ten serial na: 10 Enterraz "scena samwella nie została pominiętapowiadasz? Zacznijmy od tego, ze zebyzabić obsydianem musiałby najpierw samprzeżyć. Inni zmiatali wszystko po drodze,co tylko żywe bylo, nawet trochezwierząt. Nie pominęliby takiegotłuścioszka."Sugerujesz, że Inni zabili Sama w tej scenie? Nie sądzę żeby tak było, twórcy serialu zmieniają wątki, dodają trochę własnej historii, ale jeszcze nigdy nie uśmiercili postaci która nie została uśmiercona w książce, w dodatku Sam jest bardzo ważną postacią w późniejszym czasie. Napewno jakoś wyjdzie z tego że w książce Pięść Pierwszych Ludzi atakowali tylko Inni, a nie Inni+trupy. Ale mimo to nie sądzę żeby stanowiło to problem, gdy pokazany był widok z daleka to widać było, że tych Innych na koniach jest więcej niż jeden. Pewnie w serialu zrobią tak, że tych zombiaków spalą strzelając do nich płonącymi strzałami, z Innymi będą próbowali zrobić to samo ale im się nie uda i będą musieli się wycofać, tak jak w książce. dirt16 Chyba się nie zrozumiemy ;p szkoda ze nie mogę ci tego rozrysowac. Zombiaczki nie pojawiały się bezpośrednio, ale w opisach, i to bardzo mało. Dwa, pięści nie atakowali inni, bo inni to biała mgła. Często się to pojawiają relacje z ich przyjścia w Tańcu, głównie w 2tomie. Echhh nvmd juz mi się pisać nie chce ;d mam cb w znajomych? Jak nie to weź mnie zaproś (ja z komórki, im więcej transferu tym więcej pieniążków) to pogadamy kiedyś o tym maciek0804 Dzięki! Naturalnie - spoilerów nie czytałem. Drugi sezon tak na wszelki wypadek skasowałem z dysku i zabieram się za książki...oczywiście od pierwszego tomu :) Do tej pory przeczytałem Tolkiena (Hobbit, WP, Silmarillion, Niedokończone opowieści, Dzieci Hurina) i Sapkowskiego (Opowiadania i cała saga o Wiedźminie - kto nie czytał to polecam!) więc najwyższy czas nadrobić zaległości w tej dziedzinie literatury. potas13 ocenił(a) ten serial na: 10 maciek0804 Ja zrobiłem tak, że po obejrzeniu I sezonu przeczytałem "Starcie królów", a potem kolejne, wracając na koniec do "Gry o tron". Wszystko ogarniałem, więc jeśli jesteś niecierpliwy, możesz sięgać spokojnie po drugi tom. Ale "Grę o tron" i tak prędzej czy później trzeba przeczytać. użytkownik usunięty ocenił(a) ten serial na: 10 potas13 Tak. I lepiej prędzej. maciek0804 Obejrzałam 2 sezony, nie mogąc doczekać się kolejnych zaczęłam przeczytać książkę Nawałnica Mieczy, Stal i śnieg (jeszcze nie skończyłam). Męczy mnie jedna sprawa, czy ktoś kto czytał poprzednie tomy, mógłby mi powiedzieć co w książce stało się z Rickonem? w serialu Bran i Rickon unikają śmierci i podróżują z Oshą i Hodorem. w Nawałnicy Mieczy Bran jest z Meerą, Jojenem i Hodorem. Skąd się wzięła Meera i Jojen?CO STAŁO SIĘ Z RICKONEM W KSIĄŻCE? I Oshą hartu ocenił(a) ten serial na: 9 ola1golab Meera i Jojen przybyli w Starciu Królów złożyć hołd w Winterfell, a także dlatego, że Jojen miał swoje zielone sny w których widział atak na Winterfell i to, że Bran jest wargiem. Po spaleniu WF rozdzielili się. Bran poszedł z Hodorem, Meerą i Jojenem w poszukiwaniu trój okiej wrony za mur. A Rickon z Oshą, oni pojawią się później... dużo później hartu bardzo dziękuję :) ola1golab olu jak najszybciej wracaj do starcia królów, odłóż nawałnice i zacznij ja czytać jeszcze raz kiedy przeczytasz przynajmniej starcie. Po serialu NIC nie HD ogarniać, bynajmniej nie z 2 sezonu bo był bardzo odmienny od książki. Ratuj się póki możesz

dlaczego po obejrzeniu filmu warto o nim rozmawiać z innymi